P: Eh no nie powiem zszokowało mnie to, a z Alexis wszystko dobrze ?-zapytał
Z: Tak jest osłabiona i w ogóle, ale daje rade, więc dostanę to wolne.?- zapytałem nie pewnie
P: Dostaniecie mam nadzięje, że wszystko będzie dobrze - odpowiedział
Z: Dzięki Ci bardzo nie wiesz ile to dla mnie znaczy - uśmiechnąłem się
P: Nie ma sprawy niech Alex wraca do siebie - odpowiedział
Pogadałem jeszcze z Paulem chwile i zacząłem się zbierać zawołałem dzieci ubrałem je pożegnaliąmy się i wyszliśmy. Pojechaliśmy do domu wysiedliśmy z auta i razem z dzieciakami poszedłem do domu. Rozebrałem dzieci z kurteczek, a te od razu popedziły do salonu. Wszedłem do kuchni i zacząłem robić kolacje zrobiłem zwykłe tosty. Zawołałem dzieci i zaczęliśmy jeść kolacje. Po kolacji wziąłem je i poszedłem wykąpać gdy juz zasnęły zszedłem na dół posprzątałem wszystko i poszedłem na góre. Wszedłem do łazienki wziąłem prysznic ubrałem świeże bokserki i poszedłem spać.
********Następnego dnia********
Zerwałem się z łóżka i zobaczyłem godzine 11:00 o kurwaa zapomniałem żeby zaprowadzić dzieci do przedszkola no trudno pójdą jutro. Wstałem wziąłem ciuchy i poszedłem wykonać poranną toalete. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do dzieci, które słodko spały. Zszedłem na dół i próbowałem coś zrobić na śniadanie, ale nic mi nie wychodziło. Jak się nie poparzyłem to coś zjebałem. Oświeciło mnie, że musze powiadomić naszych rodziców. Najpierew zadzowniłem do rodziców Alexis wyjaśniłem im wszystko niestety Emily powiedziała, że nie mogą przylecieć bo nie dostaną urlopu. Następna była moja mama.
*Rozmowa*
T: Halo - usłyszałem jej głos
Z: Hej mamo
T: Ooo Zayn jak miło, że dzwonisz. Jak tam z Alexis ?- zapytała
Powiedziałem jej wszystko co się wydarzyło ze szczegółami. Mama nie przerywała mi tylko słuchała.
T: Boże to straszne - powiedziała gdy skończyłem odpowiadać.
Z: Wiem wiem
T: Dajesz sobie rade ? - zapytała
Z: Nawet dostałem wolne na miesiąc by zaopiekować się dziećmi - odpowiedziałem
T: To dobrze przyjedziemy z tata dziś do Ciebie - powiedziała
Z: Mamo nie trzeba.. - zacząłem
T: Nie chce słuchać protestów i tak mieliśmy do was przyjechać, a to jest już jakaś okazja odwiedzimy Alexis zobaczymy się z wnukami i przywioze ci obiad - mowiła jak najęta, ale nie przerywałem jej
Z: No dobrze mamo widze, że i tak nie mam za dużo do gadania - westchnąłem
T: No nie masz. Dobrze synu widzimy sie o 14 - odpowiedziała i się rozłączyła. Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem od nowa przygotowywanie śniadania. Tym razem poszło mi lepiej i po chwili miałem zrobioną jajecznice. Poszedłem na góre zobaczyć do dzieciaków wszedłem do pokoju i zobaczyłem, że już nie śpią.
Z: Cześć bąble - powiedziałem Al i T: Ceść - odpowiedzieli
Podszedłem do szafy przygotowałem im ubrania i ubrałem ich. Zeszliśmy razem na dół usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie.
Z: Babcia dziś przyjeżdża - powiedziałem
Al: Tio fiajnie - odpowiedziała
T: Pojediemy dio mamy ?- zapytał
Z: Pojedziemy, ale najpierw zjedz śniadanko - uśmiechnąłem się
T: Diobzie
Zaczęliśmy jeść dzieci rozmawiali przy tym, a ja na niach patrzyłem. Zjedliśmy śniadanie zebrałem talerze pozmywałem, a dzieci w tym czasie siedziały w salonie. Umyłem je ubrałem w kurteczki i pojechaliśmy do Alexis. Dzieci w drodze do szpitala śpiewali sobie co tylko leciało w radiu i nie waśne czy znali czy nie. Śmiałem się z nich po 10 minutach dojechaliśmy do szpitala. Wyszliśmy z auta dzieci w podskokach trzymając się za rączki i śpiewając jakieś piosenki szły przede mną. Weszliśmy do środka i szybko udaliśmy się do sali. Dzieci jako pierwsze weszły, a ja za nimi, Alex spała na łóżku dzieci cicho podeszły do niej j spojrzały na nią. Pokazałem im by byli cicho ściągnąłem im kurtki i usiedliśmy czekając, aż Alexis się obudzi. Lexi mamrotała coś przez sen było to troszke śmieszne nie rozumiałem co mówi. Siedzieliśmy jeszcze chwile, a Lexi zaczęła się budzić
Al: Mamusia - powiedziała gdy Alex otworzyła oczy
A: Hej słonko - odpowiedziała zachrypniętym głosem
T: Ceść - powiedział
A: Hej, Hej wszystkim - zaśmiała się
Pocałowali ją w policzki, a potem ja w usta. Uśmiechnąłem się i wróciłem na swoje miejsce.
Z: Mama dziś przyjeżdża - powiedziałem
A: Tak ? To fajnie - posłała uśmiech
Z: No jak się dowiedziała nie chciała słyszec sprzeciwu, ale wiesz co przyjnajmniej nie będe musiał dziś robić obiadu bo mama przywiezie - zaśmiałem się
A: Leń !- krzyknęła lekko ze śmiechem
Z: Bez takich nie jestem leniem - zaśmiałem się
A: Pewnie pewnie - odpowiedziała
Z: Nie wierzysz ?- zapytałem
A: Może dzieci w przedszkolu były ?- zapytała i tu mnie ma
Z: No...eeee.. no zaspaliśmy - wyjąkałem
A: Oj Zayn Zayn - pokiwała głową z desperatą
Z: No co ?- zapytałem
A: Wiesz, że cię kocham ? - zapytała
Z: Wiem wiem ja Ciebie też - odpowiedziałem
A: Nioo, ale jesteś tempakiem i leniuchem mój misiu - wyszczerzyła się
Z: Tempakiem ? leniuchem ? No wiesz ty co - zaśmiałem się
A: Ale i tak cię kocham - pocałowała mnie w policzek
Z: Nie jestem tempakiem no wypraszam to sobie masz szczęście, że cię kocham bo bym się obraził - powiedziałem
Lexi pocalowala mnie namiętnie na nią nie umiem się długo gniewać. Moje słoneczko, oderwaliśmy się od siebie popatrzeliśmy w oczy. Wziąłem ją za ręke i pocałowałem Lex uśmiechnęła się do mnie. Rozmawiałem z nią gdy zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem z kieszeni i odebrałem to mama. Wytłumaczyłem im w jakiej sali jestem i po tym się rozłaczyła mówiąc, że zaraz będą.
Z: Mama zaraz będzie - powiedziałem
A: Dobrze - uśmiechnęła się
Nie musieliśmy długo czekać po chwili w sali zjawiła się cała moja rodzinka. Dopadli Alex zaczęli ją ściskac i tak dalej, a ja siedziałem nie zauważony.
Z: Tak cześć też się ciesze, że was widzę u mnie wszystko w porządku dzięki, że pytacie - powiedziałem sarkastycznie
T: Oj Zayn skarbie nie marudź - powiedziała
S: Ceść Zayn - przytuliła mnie
Z: Cześć mała - ucałowałem ją w głowę
Uśmiechnąłem się po chwili Saffa poszła do Ally i Tommiego i zaczęli sie bawić. Moi rodzice rozmawiali z nami. Trzymałem Lexi za rękę po chwili na sale weszła pielegniarka i zabrała Lexi by poszła nakarmić dzieci. Zostaliśmy sami rozdzice zaczeli mnie pytać czy radze sobie i w ogólne powtarzałem już to któryś raz z kolei, że radzę.
Al: Tatusiu ? - Ally podeszła do mnie i wdrapała się na moje kolana
Z: Tak słonko ? - zapytałem
Al: Głodnia jiestiem - powiedziała
T: Ojoj - odezwała się mama
Z: Już skarbie zaraz pojedziemy do domu i zjemy - powiedziałem
T: Ty zostań my pojedziemy - powiedziała
Z: Na pewno ? - zapytałem
T;' Tak, tak
Z: No dobrze - poddałem się
Tak jak mama powiedziała ubrała dzieci i pojechali do domu. Zostałem sam, ale nie na długo w sali pojawila się Alex
A: Gdzie reszta ? - zapytała
Z: Pojechali do Nas bo dzieci były głodne, a mi mama kazała zostać - odpowiedziałem - Jak tam z Cassie ? - zapytałem
A: Dobrze, oboje czują sie już lepiej - odpowiedziała
Z: Nadal jest podłączona do tych urządzeń..? - zaytałem
A: Tak niestety - położyła się na łóżku
Z: Jest taka malutka - powiedziałem i przypomniał mi się jej obraz na sama myśl się uśmiechnąłem
A: Tak jest malutka, nasze maleństwa - powiedziała
Z:Nasze - pocałowałem ją w policzek - Zmieniłem trochę naszą sypialnię - dodałem
A: Jak ? - zapytała
Z: Kupiliśmy łóżeczko dla maluchów i razem z chłopakami wstawiliśmy na razie do Nas do sypialni by było łatwiej, a później zrobi się im pokoik - powiedziałem
A: Ooo cudnie - powiedziała
Z: Tak myślałem, że ci się spodoba - zaśmiałem się - Ale jak zobaczysz to dopiero ocenisz - dodałem
A: Dobrze - odpowiedziała
Siedziałem tak w sali z Lexi i rozmawiałem z nią brakuje mi jej w domu. Po godzinie wrócili rodzice z dzieciakami
T: Witam gołąbeczki - powiedziała mama
A i Z: Cześć - odpowiedzieliśmy
Ally z Tommym przybiegli do mnie i wdrapali sie na kolana. Przytuliłem ich do siebie i kołysałem. Ally zeszła z kolan i wdrapała sie na łóżko Alexis. Lex wtuliła się w nią słodko wyglądały moje kochane kobiety. Uśmiechnąłem się na ten widok. Położyłem Tommiego koło Lexi, a sam udałem się do ubikacji po drodze poszedłem zobaczyć Maxa i Cassie. Było lepiej, ale nie wspaniale chociaż cieszyłem się z tej poprawy bo wolę żeby było lepiej niż gorzej. Poszedłem do toalety załatwiłem swoją potrzebę i wróciłem do sali. Usiadłem z powrotem na swoim miejscu. Rodzice siedzieli tu do wieczora tak jak ja. Siedziałbym jeszcze pewnie, ale wygoniła mnie pielęgniarka. Ubrałem dzieci i poszliśmy do samochodu poprzednio żegnając się z Alexis. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. W domu zrobiłem dziecią kolacje umyłem je i położyłem spać. Zrobiłem to samo ze sobą i po chwili już spałem.
**********************************
Hej mamy dla Was kolejny rozdział mamy nadzieję, że Wam się spodoba do następnego // Malikowa, Hazzowa i Horanowa
niedziela, 4 maja 2014
Rozdział 55 część 2
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz