piątek, 2 maja 2014

Rozdział 55 część 1

******** 8 miesięcy później********
Leżałam w szpitalu Zayn z dziećmi byli u mnie. Gadaliśmy o wszystkim wybraliśmy już imiona dla dzieci. Dla dziewczynki Cassie, a dla chłopczyka Max. Dzieci siedziały i tuliły się do mojego brzucha uśmiechałam si4 na ten widok.
Z: Jak się czujesz ?-zapytał
A: W porządku tylko obolała-posłałam mu lekki uśmiech
Z: Dajesz sobie świetnie radę - ścisnął moją dłoń
Zayn z dzieśmi siedzieli do wieczora, ale w końcu musieli iść. Pożegnałam się z nimi i wyszli, ułożyłam się lepiej na poduszkach i zasnęłam. Obudziłam się czując okropny b9l. Nadusiłam guzik, który znajdował się przy łóżku i po chwili w sali znalazła się pielęgniarka.
P: Co się dzieje ?-zapytała
A: Boli strasznie-wyjęczałam trzymając się za brzuch
Pielęgniarka zawołała lekarza, kt9ry natychmiast się zjawił.
L: Zaczyna się na porodówke-krzyknął
Otworzyłam szerzej oczy jak już przecież jeszcze nie teraz miałam rodzić. Wywieźli mnie i zawieźli na porodówke.
********Perspektywa Zayna********
Obudził mnie dzwoniący telefon. Nie otwierając oczów sięgnąłem po komórke i odebrałem.
Z: Tak ?-mruknąłem zaspany
L: Pan Zayn Malik ?-zapytał
Z: Tak-odpowiedziałem
L: Pana żona rodzi-powiedział
Zerwałem się z łóżka powiedziałem,że zaraz będe i rozłączyłem się. Zacząłem się ubierać przy tym dzwoniąc do Liama, który po chwili w piżamie razem z Danielle pojawili się w domu. W skrócie powiedziałem im i wyleciałem z domu. Wsiadłem w samochod i pojechałem. W 5 minut byłem w szpitalu. Wbiegłem do środka i od razu zostałem pokierowany na sale porodową. Założyłem to coś dmieszne i weszłem. Lexi leżala blada krzyczała, a wokół jej nóg było pełno krwi. Podeszłem do niej i chwyciłem za ręke. Kilku lekarzy się kręciło Lexi nadal krzyczała
Z: Co się dzieje ?!-zapytałem pierwszgo lekarza
L: A pan to kto ?-zapytał
Z: Mąż-odpowiedziałem
L: Okej. Nie wiemy, dzieci rodzą się za wcześnie coś jest nie tak-odpowiedział
L2: Musimy robić cesarskie cięcie jeśli chcemy żeby dzieci przeżyły !-krzyknął drugi
Przełknąłem głosno śline i spojrzałem na Lexi. Lekarze kazali mi się odsunąc podeszli do Lexi i zrobili zaszczyk by zapadła w śpiączkę na ten czas. Zaczęło się rozcieli jej brzuch ledwo patrzyłem na to, ale dałem radę. Jak widziałem pierwszy był synek od razu podali go pielęgniarką. Był cały uśmiechnąłem się lekko, ale zaraz wzrokiem wróciłem do lekarzy.
L: Dziewczynka dusi się problemy z plucami szybko musimy działać-krzyknął
Szerzej otworzyłem oczy i przypatrywałem się. Lekarze co chwile latali. Wyciągneli mała i od razu dali inhalator. Wzięli małego i przewieźli na sale i badania. A małą na jakąś inną sale nie pamiętam nawet dokładnie gdzie. Podleciałem do Lexi od razu, spała nic nie czuła. Pogłaskałem jej dłoń, lekarze zaczęli zszywać jej brzuch i przewieźli na sale.
Z: Co z dziećmi ?-zapytałem gdy byliśmy już w sali
Dowiedziałem się, że chłopczyk jest zdrowy i leży tam gdzie inne noworodki, a dziewczynka leży w specjalniej sali bo ma coć z płucami i jest dopięta do jakiś tam urządzeż. Normalnie się popłakałem. Nasze maleństwo biedne maleństwo, usiadłem przy łóżku Alexis chwyciłem ją za ręke i przyłożyłem do swojego policzka. Zadzwonił mój telefon spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem nazwe Liam. Odebrałem od razu
Z: Tak-wykrztusiłem
Li: Zayn ? Coś się stało ? W jakiej sali leży Alex-pytał
Z: 110-odpowiedziałem i rozłączyłem się
Po chwili chłopaki byli w sali i zobaczyli mnie zapłakanego. Stali w drzwiach i patrzyli to na mnie to na Lexi. Otarłem łzy i pokazałem głową, że mogą usiąść.
Li: Co jest ?-zapytał
Nie wiedziałem jak im to powiedzieć wstałem i pokazałem, że mają iść za mna. Wyszliśmy z sali i udaliśmy się tam gdzie leżała mała. Zatrzymaliśmy się i pokazałem chłopakom na moją córeczke.
Ni: O mój boże. Co się stało ?-zapytał
Z: Dzieci urodziły się za wcześnie, ona...ona dusiła się możliwe, że oboje by nie przeżyli musieli robić cesarke. -wyszeptałem
H: To straszne. Biedne maleństwo.-powiedział
Z: Ma coś z płucami. Tak się boje. Chłopczyk leży spokojnie w inkubatorze, a Lexi jest nie przytomna straciła dużo krwi-dodałem
Chłopaki popatrzyli i jestem pewien, że szukali chłopczyka. Poszliśmy tam gdzie leżal. Wskazałem na malucha.
Z: Mój cudowny synek - uśmiechnąłem się lekko
Wróciliśmy do sali Lexi usiadłem obok jej łóżka. Po chwili zdałem sobie z czegoś sprawe.
Z: Z kim są Ally i Tommy ?- zapytałem
Li: Z Dan i El-odpowiedział
L: Macie imiona dla nich ?- zapytał Lou
Z: Cassie i Max- odpowiedziałem
H: Śliczne-uśmiechnął się
Siedzieliśmy z chłopakami do 10:00 lekarz wpadł i poinformował, że Alex powinna się niedługo obudzić
Z: A co z nasza Cassie ?- zapytałem
L: Na razie jest w porządku, ale w każdej chwili się może pogorszyć. Dlatego dzieci z pańską żoną zostaną w szpitalu na miesiąc-odpowiedzial
Z: Dobrze rozumiem-skinąłem głową dodatkowo
Podziękowałem lekarzowi i wyszedł.
Z: Och kochanie będzie dobrze prawda ?-zapytałem jeszcze śpiącej Alex
Chłopaki popatrzeli na mnie dziwnie
L: Zayn chyba potrzebujesz snu-powiedział
Z: Często gadam do siebie jak chyba każdy. A to było pytanie retoryczne.-odpowiedziałem
L: Dobra dobra już nic nie mówie.-uniósł ręce w geście obronnym.
Westchąłem pod nosem i położyłem głowe na ręce Alex. Gadałem z chłopakami, którzy ze mna siedzieli i czekali, aż obudzi się Lexi. Poczułem jak rusza ręka i zanurza ją w moich wlosach. Podniosłem głowe i spojrzałem na jej twarz. Po chwili Lexi otwarla oczy rozglądnęła się po sali, a po chwili jej wzrok utkwił w mojej twarzy.
Z: Hej kotku jak się czujesz ?-zapytałem ją
A: Obolala strasznie- usłyszałem jej zachrypnięty głos
Z: Ojoj-powiedziałem
Liam wyszedł i poszedł po pielęgniarke, która po chwili znalazła się w sali podała Alexis leki przeciwbólowe i wyszła
A: Jak tam dzieci ?-zapytała
Z: Em Max jest w inkubatorze, a Cassie jest na jakimś oddziale ma problemy z oddychaniem-powiedziałem
A: O boże-wyszeptała
Z: Musisz z nimi zostać miesiąc w szpitalu- zakończyłem
A: Zostanę tak długo jak trzeba -uśmiechnęła sie lekko -A gdzie Ally i Tommy ?-zapytała
Z: W domu z El i Danielle - odpowiedziałem
A: Jeju-powiedziała
Siedzieliśmy z nią do południa.potem pojechałem do domu po dzieci.
Al i T: Cio z mama ?-zapytali gdy wszedłem do domu
Z: Mama jest w szpitalu macie rodzeństwo no i mamy nie będzie jakiś czas w domku wiecie.-kucnąłem przed nimi
Al: Ojoj możemy ją odwiedic ?-zapytała
Z: Pewnie ubierzemy się i pojedziemy do mamy co ?- zaproponowałem
T: Jak odpocnies-powiedział
Z: No dobrze, a was zaprowadze do wujków dobrze ?-zapytałem
Dzieciaki pokiwały na znak, że się zgadzają zaprowadziłem ich do chłopaków wróciłem do domu i poszedłem do sypialni. Położyłem się na łóżku i od razu zasnąłem. Obudziłem się koło 16:00 przetarłem oczy i wstałem. Poszedłem do łazienki wziąłem prysznic ubrałem się i zszedłem na dół. Zaparzyłem sobie kawe i usiadłem przy stole. Zjadłem coś wypiłem i poszedłem po dzieci. Po drodze jeszcze postanowiłem, że pojadę do Paula by wziaśćvna miesiąc góra dwa wolne. Wszedłem do chłopaków i udałem się do salonu. Dzieci oglądały telewizje razem z Harrym. Weszłem do salonu dzieci od razu oderwały oczy od telewizji i spojrzały w moją strone.
Al i T: Tata !!-zeskoczyli z kanapy i po chwili byli koło mnie
Z: Czesc bąble-pocałowałem je w czolka
T: Odpocieles jus ?-zapytał
Z: Tak odpocząłem - odpowiedziałem
Al: To dobzie-przytuliła się do mnie
T: Pojediemy dio mamy ?- zrobił słodkie oczka
Z: Oczywiście to chodźcie idziemy do domu ubierzemy się i jedziemy dobra ?- zapytałem
T: Tjak-uśmiechnął się
Podziękowałem chłopakom za opieke i poszedłem z nimi do domu. Przebrałem dzieciaki wsiedliśmy do samochodu i mogliśmy jechać. Pojechaliśmy zatrzymałem się pod szpitalem. Wysiedliśmy z samochodu złapałem dzieci za ręce i weszliśmy do środka. Udaliśmy się do odpowiedniej sali. Weszliśmy do środka, Alexis nie było w sali co oznaczać mogło, że albo była na badaniach, albo poszła nakarmić dzieci. Rozpiąłem dziecią kurteczki i usiedliśmy na krzesełkach i czekaliśmy za Alex. Weszła po kilku minutach. Szła wolno uśmiechnęła się na nasz widok i położyła się w łóżku, a dzieci od razu do niej podbiegły.
Al: Ceść mama-dala jej buziaka w policzek
T: Jiak sie cujes ?-zapytał
A: Cześć skarby już lepiej- pocałowała ich w czółko
Al: Maltwimy się-przytuliła się do niej
A: Skarbie nie musisz się martwić będzie dobrze-objęła ją
T: Nja pewnio ?-zapytał
A: Na pewno-uśmiechnęła się
Dzieciaki pogadały z nią jeszcze chwile po czym poszły w kącik bawić się. Podszedłem bliżej Alex.
Z: Gdzie byłaś ?-zapytałem
A: U dzieci-odpowiedziała
Z: Aaa dobrze-pocałowałem ją lekko- Jak się czujesz skarbie ?-zapytałem
A: Lepiej-odpowiedziała
Z: To dobrze-uśmiechnąłem się
A: Widziałam mój brzuch- powiedziała w pewnym momencie
Zmurowało mnie i co ja mam jej teraz powiedzieć. Spojrzałem na nią
Z: Musiałaś mieć robioną cesarke-szepnąłem
A: Wiem-odpowiedziała
Z: Skarbie, ale masz niczego sobie nie wmawiać jesteś piękna i będziesz rozumiesz ?- spojrzałem w jej oczy
A: Naprawdę ?-zapytała
Z: Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza-pocałowałem ją lekko
A: Kocham cie, Zayn- wyszeptała
Z: Ja Ciebie też skarbie- uśmiechnąłem się
Siedzieliśmy u Lexi gdzie do 18:00 nast4pnie zacz4liśmy się zbierać ponieważ musiałem jeszcze jechać do Paula. Pożegnaliśmy si4 z Lexi i pojechaliśmy do Paula. Zatrzymałem się pod budynkiem wyszedłem z dzieciakami z samochodu i od razu udaliśmy się do Paula. Zapukałem cicho i gdy usłyszałem prosze weszliśmy.
P: O Cześć wam-powiedział
Al i T: Ceść wujkiu-odpowiedzieli
Powiedziałem dziecią by poszły się pobawić chwile, a ja porozmawiam z Paulem.
P: Co Cię do mnie sprowadza Zayn ?-zapytał
Z: Mam ważna sprawe-odpowiedziałem
P: W takim razie słucham-powiedział
Opowiedziałem mu wszystko ze szczegółami jego twarz wyglada na zszokowaną, ale nie przerywał mi. W końcu kończe tę opowieść. Biore oddech i mówie.
Z: Dokładnie chciałbym wolne tak na miesiąc-powiedziałem
********************************
Hej mamy dla Was kolejny. rozdział do następnego. Przepraszamy za błedy // Malikowa, Hazzowa i Horanowa

1 komentarz: